Dziś Kiara osiągnęła wiek ,, średni'', czyli nie nastolatek, nie małe dziecko. Była gdzieś pomiędzy, więc mogła wyjść po raz pierwszy sama na sawannę. Bardzo się ekscytowała. Kopa i Fluffy obiecali, że pomogą jej zapoznać się z otoczeniem. Kiedy nastał ranek, lwiczka zbudziła rodzeństwo i wszyscy popędzili na sawannę. Wtedy napadł ich Paol, były przyjaciel Tanabiego.
- He, he! Ej, Kopa! Co, masz młodszą siostrę? Wygląda na głupią...ha, ha, ha! - wykrzyknął. Fluffy ryknęła ( była już nastolatką) i powaliła lwa na ziemię. Paol zapiszczał. Zawsze bał się Fluffy, bo była starsza od niego.
- No dobra, dobra, już! - wyjaśnił i pobiegł do swojej jaskini.
Fluffy odetchnęła. Zauważyła, że Kiara płacze. Przytuliła ją i próbowała uspokoić.
- Ciii, ciii, nie płacz. Ten gość to kompletny palant...załamał się po śmierci... - tu się zacięła, bo pamiętała, że przysięgła rodzicom, że nie będzie mówić przy Kiarze o Tanabim. Kiara spojrzała na nią zaciekawiona.
- Śmierci kogo? - zapytała. Fluffy skuliła się, bo wiedziała, że z Kiarą nie ma żartów, i, że jeśli coś się jej nie w pełni wyjaśni, to ona nie odpuści. Kopa postanowił mówić za siostrę.
- Kiara...ona mówiła o śmierci...eh...Tanabiego. Tanabi to twój starszy brat....tylko, że....go rozszarpano. Mama prosiła, żeby ci o tym nie mówić, ale cóż.... - wyjaśnił. Fluffy rzuciła mu złowrogie spojrzenie. Kopa wzruszył ramionami. Kiarze serce mocno biło. Ale chciała o tym zapomnieć. Nagle w pamięci pokazał jej się obraz martwego lewka.
- Tanabi... - szepnęła, ale nikt jej nie usłyszał. Lwiczka wiedziała, że ktoś o imieniu Tanabi jest pochowany w grobowcu. Chciała go natychmiast odwiedzić, jednak Fluffy powiedziała, że lepiej będzie najpierw z kimś się zaprzyjaźnić. Lwiczka nie wiedziała, z kim. Nagle zza krzaków wyskoczyło jakieś lwiątko. Było mniej więcej w wieku Kiary i wyglądało na sympatyczne. Kiara była bardzo śmiała, więc podeszła do lewka.
- Hej! Mam na imię Kiara, a ty? - zapytała. Lewek westchnął. Popatrzył na Kiarę i westchnął. Od razu się w niej zakochał!
- Jestem Diks. Miło mi cię poznać - powiedział kulturalnie. Kiara zarumieniła się. Zaczęła bawić się z Diksem w berka. Na koniec lwiątka spojrzały sobie głęboko w oczy i...już wiedzieli, że są dla siebie stworzeni.
- Wiesz, Kiara...kocham cię! - wykrzyknął. Kiara zaśmiała się.
- Ja ciebie też, Diks! - wykrzyknęła. Nagle do lwiątek podeszła jakaś lwica. Była dosyć wrogo nastawiona....lwiątka się jej bardzo przestraszyły, bo miała wyciągnięte pazury.
- Wrr...pewnie się mnie boicie, co? He, he. Ja jestem duchem żony Skazy, Nasty. Ja się tylko mszczę na Simbie, co zrobił z moim mężem...zabijam mu dzieci! Zabiłam już mu jednego syna.... - lwica polerowała sobie pazury. Kiara i Diks bardzo się bali. Wtedy lwica skoczyła na Kiarę. Lwiczka szamotała się, ale nie miała szans. Wtedy Diks zasłonił Kiarę, kiedy Nasty chciała ją uderzyć no i sam poleciał na 10 metrów. Wtedy zaskoczona zjawa szybko znikła. Kiara podbiegła do Diksa. Nie żył. Lwiczka była zapłakana. Naprawdę kochała Diksa! To była jej miłość...jak widać, los nie chciał, by się z nim złączyła. Lewka pochowano obok Tanabiego. Kiara chciałaby mieć znowu takiego przyjaciela jak Diks....
Wszystko jasne! Ta lwica zabiła Tanabiego!
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Diska, naprawdę... jak ta lwica mogła!?
To ta lwica zabiła Tanabiego kto by pomyślał!! Skoda mi Diska był bardzo miło jak ona mogła super notka
OdpowiedzUsuń